niedziela, 6 września 2015

Skierniewickie Święto Kwiatów, Owoców i Warzyw, Skierniewice

Już za dwa tygodnie, jak co roku odbędzie się w Skierniewicach Święto Kwiatów, Owoców i Warzyw; w tym roku 38 raz. O ile na co dzień Skierniewice to miasto - sypialnia, które w soboty po godzinie 14 wygląda na wymarłe (do czternastej wszyscy robią zakupy w sklepach i na targu), o tyle w tych dniach można odnieść wrażenie, że jest się w stolicy lub w miejscowości wypoczynkowej w pełni sezonu. Jeżeli jeszcze pogoda dopisuje, są to dwa najładniejsze skierniewickie dni w całym roku. Święto jest sporą atrakcją dla zakręconych na punkcie ogrodów, kwiatów, owoców. Jeszcze kilka lat temu niechętnie je odwiedzałam, miałam wrażenie, że to święto piwa, gofrów i hot-dogów, ale od kiedy urządzam i przerabiam na nowo swój ogródek potrafię chodzić zafascynowana pomiędzy kolejnymi straganami z roślinkami. Ceny niestety nie są niższe niż w sklepach ogrodniczych, ale skumulowanie tylu gatunków w jednym miejscu jest fascynujące. Pomimo nie najniższych cen w ubiegłym roku udało mi się upolować kilka roślin w wyjątkowych cenach, np. marnie wyglądające hortensje bukietowe po 3 zł, które w tym roku już pięknie kwitną (w wolnej chwili obfotografują swoją "dzicz", o której siostra mówi, że "trzeba by przeorać ten chaos i wszystko od początku porządnie posadzić"). W tym roku też się do tego przymierzam, nawet obiecałam sobie, że do 19 września nie kupię ani jednego krzaczka, niestety pod koniec wakacji skusiłam się na promocję w castoramie (jedna lawenda) i w tesco (3 wrzosy i dwa klony palmowe). Oprócz roślin, w te wyjątkowe dni, można zwiedzić parowozownię i pałac prymasowski oraz bez problemu wejść na plac, który uważam za najładniejszy w całych Skierniewicach - jeżeli doczytacie do końca dowiecie się, o który mi chodzi. Dzisiaj wybrałam się do Skierniewic rowerem z zamiarem pstryknięcia kilku zdjęć na pustych ulicach (w święto widać byłoby tłum ludzi), niestety nie udało się pstryknąć tylko kilku, co chwilę zeskakiwałam i pstrykałam, nawet nie zauważyłam, że się ściemnia. Dziwne, ale dopiero gdy pstrykam zdjęcia, zwracam uwagę na pewne rzeczy - przy niektórych domach przechodziłam mnóstwo razy, ale dopiero dziś zwróciłam na nie uwagę. 

Skierniewice od strony Mokrej Prawej, kończy się chodnik, trzeba przejść na lewą stronę. Kostka jest w niektórych miejscach wybrzuszona, ale lepsza taka niż zupełny brak chodnika i ścieżki rowerowej, czego brakuje mi szczególnie pomiędzy Skierniewicami i Makowem. Czarujący Zwierzyniec, cudowny szczególnie w upały, uroczy "Balaton", ale brak ścieżki zniechęca do wycieczek przy pędzących samochodach, a byłoby bezpieczniej i dla rowerzystów i dla kierowców, do tego te nierówne, łatane obrzeża drogi...
Tajemniczy dom po lewej stronie. W każdej miejscowości najbardziej intrygują mnie stare, opuszczone domy. Wyobraźnia zaczyna działać, kto tu mieszkał, dlaczego dom stoi opuszczony i nikt do niego nie zagląda. Do tego większość tych domów to nie byle jakie chałupki. W latach młodości były - jak na swoje czasy- dość drogimi budowlami, co stało się z właścicielami? Dlatego nie potrafię przejść obojętnie obok każdego zawalającego się dachu, wybitych okien, a jeśli jeszcze można zajrzeć i zobaczyć np. piec kaflowy ... pełnia szczęścia. A do tego, może to symetryczność starych domów, a może materiał, z jakich je wykonano, ale stary dom sprzed wojny, nawet zaniedbany do granic możliwości wygląda atrakcyjniej niż tylko trochę zaniedbany dom sprzed lat 20, 30 - cegła i drewno ładnie się starzeje, no i kamień... też zawsze ładnie wygląda.

Pierwsze skrzyżowanie - z ulicą Armii Krajowej. Wjeżdżamy na teren osiedla Widok, blokowiska powstałego w drugiej połowie lat 70 i 80. Osiedle dużej płyty, oddzielonej od starej części miasta torami kolejowymi . Co poniektórzy twierdzą, że mieszkać w Skierniewicach to mieszkać po drugiej stronie kolei, ale mieszkanie tutaj ma swoje zalety; wszystkie większe supermarkety znajdują się właśnie tutaj, a od niedawna również dwa miejsca niezdrowego jedzenia, uwielbianego przez dzieciaki. Mile zaskoczyły mnie zmiany kolorów bloków - paski, kratki i inne takie.


Po drugiej stronie skrzyżowania duża tablica z datami minionych i najbliższych imprez, oczywiście m.in. również tej 19-20 września:)

Zamiast jechać dalej główną drogą, która zawija w lewo pojechałam prosto, teren domków jednorodzinnych był i spokojniejszy i bardziej ciekawy. Na zdjęciu - spojrzenie na blokowisko z tej strony.

Tajemnicza, stara brama, do jeszcze bardziej tajemniczego drewnianego domku.

Nawet nie wiedziałam, że taka ulica istnieje w Skierniewicach. Samotna, jak dzisiaj ja - nikt nie chciał ze mną jechać. Gapek niby chory, a dzieciaczki zapatrzone w komputer:) Jedna zaleta - nikt nie marudził i nie przewracał oczami w górę, dlaczego tak długo, a po co tu się zatrzymać. Podróżowanie samotnie ma swoje zalety:) Ale - jak dla mnie - tylko wtedy, że jest gdzie i do kogoś wrócić...

Ładne zejście, którym można dostać się na drugą stronę miasta, pod torami kolejowymi, wychodzi się wprost do parku. Obecnie niestety zamknięte.

Parowozownia. Szczerze mówiąc, nigdy mi nie było do niej po drodze. Może więc przy okazji najbliższego święta, jeżeli roślinki mnie nie wciągną, znajdziemy trochę czasu...





Oj przyjdę tutaj, może nie dla parowozów, ale dla tej chałupki na pewno.


Dworzec od strony Widoku. Dobudowuje się kolejny peron, może wreszcie będziemy jeździć luksusowo, jak na reklamie ( z Łodzi do Warszawy w 1,1ha). Remont miał się skończyć na Euro, kiedy to było...


Budynek przy Bielańskiej. Moja dawna szkoła, Liceum Ekonomiczne, a raczej jego część, dalsze części szkoły będą dalej. Teraz aż trudno sobie wyobrazić, że dwie godziny były na Bielańskiej, dwie po drugiej stronie torów, na Lelewela, a potem znów na Bielańskiej. Kursowaliśmy tak czasami kilka razy dziennie, toalety na zewnątrz budynku. Stare dzieje...

Kiedyś nie było tego płotu...


Ogrzewanie na piec kaflowy, przechodnie sale lekcyjne, podłogi z desek.


Ostatnie spojrzenie na starą szkołę, może za kilka lat jej w ogóle nie będzie.

Dalsza część Bielańskiej. Pomimo, że moja szkoła znajdowała się przy tej ulicy, w tej części jestem po raz pierwszy, a tu tak ładnie, dużo starych domów. Dlaczego tu wcześniej nie byłam?


Ciekawa tabliczka - Zakaz manewrowania samochodem nauki jazdy. Chyba nie wszyscy kursanci dobrze dali radę wykręcić, albo blokują ruch:). Wcale się nie dziwię, sama do tej pory nie pakuję tam, skąd mam wrażenie, że nie wyjadę.

Parking pod wiaduktem od strony Widoku. Z drugiej strony wygląda podobnie, tylko jest więcej samochodów i więcej ... ptaków, co widać po tym co zostawiają - trzeba wiedzieć jak zaparkować, by nie czyścić auta. W tym roku pierwszy raz widziała czyszczenie wiaduktu, panowie zebrali dobrych kilka, albo i więcej worów.

Wdrapałam się z rowerem na wiadukt. Z tej strony niestety nie ma podjazdu. Na schodach siadło dwóch panów, gdyby człowiek miał z połowę lat, które ma może by pomogli, ale w tym wieku ... tylko grzecznie zrobili miejsce na schodach bym mogła przejść z rowerem:)

Widok z wiaduktu w drugą stronę - "prawdziwych" Skierniewic. Po lewo, w oddali - wieża ciśnień. "Wieża została wybudowana w roku 1928 i "pracowała" do 1993, zasilając pobliską stację PKP oraz osiedle kolejowe. Dziś od lat stoi nieczynna i zamknięta. Na szczycie znajduje się zbiornik wody służący do zapewnienia stabilnego ciśnienia w wodociągu"

Widok na perony i budynek dworca kolejowego. Na pierwszym peronie postawiono pomnik Wokulskiego. Budynek z 1874r, spalony w 1914r. Jako dziecko pamiętam go jako otynkowany, żółty ze świetlicą, w której można było przesiadywać czekając na pociąg przy stolikach nakrytych ceratą a na ścianach scenki z propagandy PRL-u (na szczęście scenki pozostały, pomimo nie tak dawnego remontu). 



Wieża ciśnień nico bliżej. Jak widać - rośnie na niej jakieś drzewko, chyba brzózka. Budowla zaniedbana. Na Śląsku powstaje Śląski Szlak Wież Ciśnień. Są takie, które stoją przy torach - dawniej zasilały parowozy, jak również takie, które miały za zadanie zapewnić ciśnienie w kranach z wodą. Najbardziej rozpoznawalna wieża ciśnień znajduje się w dzielnicy Katowic; zbudowano ją w 1912r, natomiast najstarsza pochodzi z z 1870-1871r i znajduje się w Zabrzu. Być może i ta skierniewicka trafi na jakąś listę i nie zarośnie jej las...

Widok na budynek poczty.




Plac przed dworcem PKP. Niegdyś dworzec PKS. Dzisiaj zielony plac. Fajnie, że zielony, ale dlaczego zawsze przy renowacji i urządzaniu takich miejsc wyrywa się stare drzewa? "Pamiętajcie o ogrodach
Przecież stamtąd przyszliście
W żar epoki użyczą wam chłodu
Tylko drzewa, tylko liście" - napisał pan Kofta. Szkoda starych drzew, nic tak nie nadaje miejscu szczególnego wyglądu, niż stare drzewa, szczególnie w upały nie ma lepszego miejsca niż pod starą lipą, starym dębem, a stare, powyginane sosny to cud natury. Komu przeszkadzają stare drzewa?  Nowe, anemiczne drzewka ich nie zastąpią. Dlatego wielki ukłon dla mieszkańców Piastowa protestujących przy dworcu PKP przeciwko wycięciu drzew!!!!! 


Druga część mojego Liceum, przy ul. Lelewela. Ta bardziej reprezentacyjna.


Kiedyś - szkoła muzyczna. Jaka pamięć jest zawodna. Za Liceum znajduje się punk z usługami ksero, a dalej tesco - za nic w świecie nie potrafiłam sobie przypomnieć co było tu przedtem, a mijałam to miejsce milion razy.

Rzeźba do myślenia - co może oznaczać? W głębi - pawilon jusk - dawnej supersam "Zośka"; jeden z niewielu kiedyś sklepów w Skierniewicach "z koszykami".


Budynki po drugiej stronie ulicy Lelewela.

Powojenny pomnik przy ul. Sobieskiego.



Budynek naprzeciwko dworca kolejowego, kiedyś była tu przychodnia kolejowa i apteka.

Czołg z II wojny światowej. Znajduje się pomiędzy dworcem PKP a parkiem. Obecnie przy czołgu znajduje się dworzec PKS.



Wejście do parku od strony dworca.

Budynki przy ul. Sienkiewicza.


Ul. Sienkiewicza. Widok na miejsce, opanowane niegdyś przez cinkciarzy. Był tu budynek orbisu, a przed nim można było kupić dolary i inną walutę.


Widok na park od ul. Sienkiewicza.

Brama parkowa przy ul. Sienkiewicza. Wybudowana w latach 1779-1780.

Budynek LO.



Wejście do parku przy restauracji Finezja (kiedyś była tu "mleczarnia" - sklep, w którym można było kupić mleko i jego przetwory. Kiedy przechodzę tędy zawsze przypomina mi się sernik.

Uwielbiam tabliczki, nawet takie. Pewnie było "Szanuj zieleń", niestety ktoś nie uszanował tabliczki.

Wow. Kiedyś była tu muszla koncertowa. Miejsce niby podobne, a jednak zupełnie inny. Kilka lat temu rewitalizowano ten park, wygląda nieźle, dobrze ubite ścieżki, ładny plac zabaw dla dzieci. Niestety, jak wcześniej wspomniałam, i tu wykarczowano sporo starych drzew...



To miejsce będzie można obejrzeć dokładnie podczas święta.




Nowe miejsce w parku.



A tu kiedyś był jakiś most.


Dawny dom partii. Obecnie w budynku mieści się szkoła muzyczna.

Regulamin i plan parku; niestety nie można wprowadzać psów(:

Widok po wyjściu z parku.

"Dom partii" od frontu.


A to już brama do najładniejszego miejsca w Skierniewicach - do pałacu prymasowskiego. Pałac jak pałac, ale mi najbardziej podoba się dziedziniec przed nim. Na pewno odwiedzę go kolejny raz - oczywiście podczas święta. Dojście do pałacu jest wówczas obstawione straganami z roślinami - to tu upolowałam tanie hortensje. Przy robieniu zdjęcia zauważyłam, że przez fotografowanie łatwo nawiązać kontakt z mieszkańcami Skierniewic; pierwsza zaczepiłam mnie Pani na wiadukcie, a tu pan w kowbojskim kapeluszu:) miłe to.

W święto trudno się tędy przecisnąć.

Jedyne kino w Skierniewicach.

Urocza kwiaciarnia nieopodal kina. Zawsze jestem pełna podziwu dla ludzi, którzy potrafią stworzyć takie urocze miejsca, jak na włoskich uliczkach.

Przy okazji, nie zamieżając posłuchałam hip-hopu.

Jak dobrze się przyjrzeć - można dojrzeć na ścianie Adama i Ewę - w końcu to miasto kwiatów, owoców i warzyw, a w szczególności jabłek.

Kolejny budynek mojej szkoły - ostatnie lata spędziliśmy w budynku przy ul. Rybickiego, z drugiej stromy mechanika.

Widok na drugą stronę ul. Rybickiego - tył szpitala i przychodnie przyszpitalne w stanie takim jak od kiedy pamiętam.


Widok na szpital od strony ul. Rybickiego. Tu też wycięto dużo drzew - ale przynajmniej był powód - lotnisko przyszpitalne.

Ul. Pomologiczna. Instytut Sadownictwa i Kwiaciarstwa.


Stary, tajemniczy budynek przy Pomologicznej.



Skierniewicki hotel przy stadionie.


Tzw. biały dom przy ul. Mszczonowskiej, który miał być drugim, nowym domem partii. Przed nim tabliczka, by nie wchodzić na trawnik, bo pryskany (może to lepiej działa niż szanuj zieleń).

Stary pawilon przy ul. Mszczonowskiej. Mam sentyment do takich miejsc, nawet jeśli kojarzą mi się z pustymi pułkami i kolejkami.

Druga strona ul. Mszczonowskiej.

Mama mówiła na to miejsce "łamaniec".

Ul. Jagiellońska.

Sklepy "po schodkach" przy ul. Jagiellońskiej.



Typowe dla Skierniewic słupy ogłoszeniowe.

Ul. Gałeckiego.

Rynek. Fontanna i ... anemiczne drzewka. Starych drzew brak(:

Rynek z widokiem na ratusz.

Domy przy rynku. I ciekawe stare bramy.

Widok z rynku na kościół Św. Jakuba. Naprzeciwko tego kościoła były najlepsze lody gałkowe.





A tu od kiedy pamiętam są najlepsze lody włoskie, takie z okienka.


A to mój ulubiony sklep.



Dawna synagoga. Obecnie znajduje się w budynku sklep agd. Trochę zaskoczyło mnie to, że pod koniec XIX wieku co drugi mieszkaniec miasta był z pochodzenia Żydem.



Niemal przy samym rynku. Tam kostka z fontanną a tu doły.




Ul. Rawska.


Bramy przy ul. Rawskiej.




Od ul. Rawskiej odchodzi ul. Długa. Były tu stare drewniane domy. Nie zdążyłam ich sfotografować.


Ul. Długa.

Po drugiej stronie ulicy.


Od strony ul. Wspólnej.




Stary pawilon przy ul. Wspólnej.



Ul. Rawska.

Widok na stary cmentarz przy ul. Rawskiej.

Sklep z materiałami przy ul. Rawskiej. Jest od kiedy pamiętam. Niestety sklepy pasmanteryjne z rynku oddały miejsce pod banki.

Tę cukiernię również pamiętam.



Sklep rowerowy przy ul. Św. Stanisława. Znów jestem pełna podziwu dla tego, kto wymyślił i wykonał dekoracje.






Stary cmentarz. Na grobach znajdują się zarówno napisy w języku polskim jak i rosyjskim. Lubię chodzić po cmentarzach i czytać napisy. Szkoda, ze tak rzadko pisze się o człowieku - tylko na jednym z grobów znalazłam informację, że ktoś był maszynistą.



Ul. Batorego.








Tu kiedyś stało kasyno wojskowe.

Ul. Batorego kojarzy mi się przede wszystkim z jednostką wojskową. Poczułam się jak Mata Harii - starszy pan zwrócił mi uwagę, że tu nie można fotografować, ale napisane było tylko, że nie można wchodzić na teren wojskowy...



Widok na skierniewicki zalew. To tutaj w lato można się wykąpać, popływać kajakiem, rowerem wodnym.



Dodaj napis



Nic nie widać, ale nie mogłam sobie odmówić sfotografowania zachodu słońca. Ocknęłam się, że we wrześniu o 20 to już niemal noc, a tu jeszcze trzeba wrócić do domu...

Tu też kiedyś były budynki wojskowe. Pozostał tylko murek.



Miejskie targowisko. W czwartki i w soboty do południa można kupić niemal wszystko od warzyw i owoców po sukienkę i buty.





Ul. Strykowska.


Widok na ratusz od tyłu.


Plac Św. Floriana.

Kościół Św. Jakuba od tyłu.


Dom - dworek modrzewiowy, w którym mieszkała Konstancja Gładkowska, ponoć dawna miłość Chopina. Obecnie izba historii Skierniewic.




Obok dworku modrzewiowego tworzony jest plac do ćwiczeń pod chmurką.

Dawna kwiaciarnia przy kościele.




Budynek plebanii przy ul. Senatorskiej.




Nowa brama - zdecydowanie wolę te stare.

Willa Kozłowskich przy ul. Piłsudskiego, obecnie pałac ślubów.


Naprzeciwko pałacu ślubów.








Hotel Dworek.

Malowniczy dom tuż przed przejazdem kolejowym.

A poniżej trochę suchych informacji:

Miasto, niegdyś wojewódzkie, obecnie - powiatowe, położone pomiędzy Warszawą i Łodzią (odległość w linii prostej między Skierniewicami i Warszawą wynosi 66 km, między Skierniewicami i Łodzią 53 km, od geometrycznego środka Polski - w linii prostej 48 km.
Istnieją dwie wersje pochodzenia nazwy miasta, jednak najbardziej prawdopodobne jest pochodzenie od nazwy „skwierczącego” kwiczoła, łownego ptaka z rodziny drozdów.
W skrócie, wg wikipedii:
1359 – pierwsze wzmianki o Skierniewicach,
1457 – Skierniewice otrzymały prawa miejskie,
1655 – miasto zniszczone przez Szwedów,
1829 – przekaz przez cesarza Mikołaja I dóbr skierniewickich oraz pałacu następcy – księciu Konstantemu,
1845 – zostaje otworzona linia kolejowa Warszawa - Wiedeń,
1870 – przekaz dóbr skierniewickich księciu bariatyńskiemu przez cesarza Aleksandra II,
1875 – powstanie dworca kolejowego istniejącego do dziś. Miasto po okresie stagnacji ponownie ożywa. Rodzina carska co kilka lat przyjeżdżała do Skierniewic, które były ich miejscem odpoczynku, a okoliczne lasy były areną carskich polowań,
1885 – zjazd „Trzech Czarnych Orłów” – cesarzy: Aleksandra III, Wilhelma I i Franciszka Józefa I w Skierniewicach,
1977 r. rozpoczęła się budowa osiedla z wielkiej płyty,
1986r - Leszek Miller został wybrany I sekretarzem Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Skierniewicach. W grudniu 1988 wrócił do Warszawy w związku z awansem na sekretarza Komitetu Centralnego PZPR.
Miasto ma charakter sypialni, codziennie rano, z dworca kolejowego mnóstwo mieszkańców wyjeżdża za chlebem w kierunku Warszawy. Jednym z niewielu dni, kiedy miasto ożywa jest Święto kwiatów owoców i warzyw (odbywa się co roku, we wrześniu).





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz